Rokko Meets Art 2021 - sztuka w naturze zyskuje nowy wymiar

By To Nie Manga - 31 października

Hashtag Rokko Meets Art 2021



Powracam na Rokko Meets Art 2021

Zaszczepiona i podekscytowana wyruszyłam po rocznej przerwie na festiwal sztuki w Rokko. Okazało się, że wiele rzeczy się zmieniło. Część w związku z epidemią, reszta z mniej oczywistych, ale być może powiązanych powodów. Rokkosan Country House przemianowano na Greenia, gdzie dzieciaki mogą bawić się na różnych machinach, niestety jednak odebrało to festiwalowi jego urok. To właśnie w tym miejscu na wzgórzu i stawach znajdowały się ciekawe wystawy. Chociaż dodam, że przez mniejszą ilość angażujących prac i zgromadzeniu paru z nich w budynkach, sprawiło to, że po raz pierwszy raz udało mi się zobaczyć praktycznie wszystko w wyznaczonym czasie.
Po tym krótkim wstępie przechodzę więc do opisania przebiegu tegorocznej edycji.

Spójrz w górę

Na stację kolejki Sanjo przybyłam już o 9. W wagoniku na sufitach obecne były portrety ludzi z opisem ich zajęć. Zdjęcia  Rieko Kashimy, surowe i piękne. Jednak podczas przejazdu nie można chodzić, polecam wszystkim sprawdzić jej stronę i docenić tę fotografkę.

Zdjęcia Rieko Kashimy

Dojechaliśmy, na stacji powitały nas kolejne prace Kashimy, a gdy wspięliśmy się do Tenran Obserwatory,  czekały na nas kolejne zdjęcia, jednak ich autorka jest twórczynią mody. Chiaki Shizimu stworzyła na festiwal prace, które komponują się, a właściwie stanowią dopełnienie krajobrazu. Żałuję tylko, że nie był nam dane zobaczyć ciuchów, tylko ich zdjęcia.

Chiaki Shizimu wkomponowuje modę w krajobraz

Taka moda fascynuje

Ponieważ było ledwo po dziewiątej, do następnej atrakcji wybraliśmy się na piechotę. Był to porządny spacer. W tym roku kupiłam bilet online, okazało się, że ekipa nie znała kodu, który miał go z aktywować. Na szczęście szybko znaleźli instrukcję, opłaciło się go zakupić w przedsprzedaży taniej.

Na szlaku, starszy pan z rozkręconym radiem

Okolice Kaplicy Wiatru, to ogromna połać ziemi, w tym roku OOKIDOBOKU and... ustawiło tam fragmenty ogrodzenia w biało czerwonych kolorach. Kiedy weszło się na pagórek, okazywało się, że jest ustawione to w dość specyficznym kształcie. Instalacja ta zafrapowała mnie, czy kształty oddzielone zagrodą od reszty to owce. Czy biało-czerwone kolory odnoszą się do Japonii? Nie wiem, może ktoś z was ma jakiś pomysł.

Instalacja OOKIDOBOKU

Zagroda z krowami, symbol społeczeństwa?

Można było obserwować z wysokości

Następnie poszłam do kapliczki, która jest urządzona bardzo monochromatycznie, praktycznie jedyną dekoracją jest znajdujący się na ścianie krzyż. W kaplicy prowadzono projekcję na suficie. Kolejny sufit? Dla osób z bólem szyi to mało idealne. Jednak muszę przyznać, iż animacja połączona z muzyką, była bardzo ciekawa. Pokazywano naturę i umiejscowienie kaplicy w niej. Tabaimo to bez wątpienia artystka, która umie ciekawie zaadaptować przestrzeń, by przekazać coś ciekawego.

Zmierzamy do kaplicy

Zerknięcie na korytarz

Wnętrze kaplicy

Następnie wybraliśmy się do C.A.P., by obejrzeć prace stworzone przez artystów z tej organizacji. Muszę jednak przyznać, że obfitość sztuki tutaj trochę zadziałała na jej niekorzyść. Klęska urodzaju sprawiła, że łatwo było przeoczyć, czy pominąć mniej spektakularne dzieła. Wiele prac było też czysto koncepcyjnych. 

Sztuka to też prostota kreacji

Ciekawe był pomysł finlandzkiego artysty, który zachęcał by zabrać plakat jego sylwetki, zaadaptować inaczej i wysłać mu zdjęcia. Czy żółty pokój, który zachęcał do dzielenia się nadzieją i tworzeniem interaktywnej sztuki. Spodobał mi się też pomysł narysowania kilkudziesięciu szkiców fotela. Czy prace z wełny na korytarzach. Muszę też dodać, że to jedyna wystawa na całym festiwalu opisana w całości po angielsku.

Wyszywanie eksploracyjne

Pokój dla fanów zagadek

Intrygująca rzeźba

Sztuka ekologiczna

Zwykłe szkicowanie to objaw kreacji

Scena horroru czy pokój dziecięcy

Gra w malowanie

Czas na nadzieję

Pokój pełen nadziei?

Czas docenić piękno natury

Kolejny w okolicy był hotel, w jego lobby znajdowały się rzeźby Genty Honnoha. Patrząc na nie trudno w to uwierzyć, że zrobiono je z kartonów następnie pomalowanych farbą akrylową. Przypominają momentami totemy, jakieś tajemnicze bóstwa. Być może to duchy, wizje nawiedzające ich autora. W jakiś sposób brzydkie i odrażające zarazem pociągające.  Dla mnie cudowne stwory.

Trudno mi uwierzyć, że to zrobiono z kartonów

Co to za stwór?

Niebieski diabeł? Czemu nie

I teraz czekał nas kolejny trochę dłuższy spacer do kolejnego miejsca. Po drodze przywitał nas autobus z krainy Totoro. Na festiwalu można zaczekać na autobus, który jeździ średnio co 20 minut, często jednak wybieraliśmy wędrówkę.

Podobno w lesie schował się Totoro

W Rokko Garden Terrace znajdowała się w tym roku tylko jedna praca. Coś przypominające połączenie płatku śniegu i parę szklanych tworów. Główny obiekt nie wzbudził mojego zainteresowania, nie wydawał mi się ciekawie wpisywać w przestrzeń. Co ciekawe praca ta w galerii na zdjęciach prezentuje się dla mnie ciekawe. Zachwyciły mnie jednak mniejsze szklane prace Natsuki Katsukawy.


Chciałabym zobaczyć proces twórczy Natsuki Katsukawy

Intrygująca szklana bryła


Płatek śniegu?

Kosmita?

Posililiśmy się w restauracji gdzie główną specjalnością, była baranina, co mi bardzo odpowiadało, ale już nie  mojemu partnerowi i wybraliśmy się do Shidare, które jest piękne samo w sobie, a może tylko zyskać, gdy prezentowane są w nim ciekawe obiekty. Na zewnątrz tym razem pokazano trzy rzeźby z drewna, przedstawiające chyba modelki. Jedna z nich, czy to leżała, czy to przewróciła się, trudno mi zdecydować.Hideki Iinuma, używa podobno tradycyjnych japońskich technik rzeźbiarskich. Jednak jego prace mają w sobie jakiś element sztuki infantylnej i kiczowatej. Można to kupić lub nie. Widać jednak ogrom włożonych w nie pracy.

Modelka na wybiegu?

Upadek? Chwila relaksu?

Warto przyjrzeć się tym rzeźbom z bliska

W samym sercu obserwatorium znajdowała się płachta materiału. Piękno jej wykonania zachwyca, do tego wpasowywała się idealnie w otoczenie. Dodatkowym smaczkiem jest, że Sasakimina używa tej tkaniny w swoich performansach, mówiąc o; narodzinach, modlitwie, życiu i śmierci i powrocie do łona.

Ta płachta pełni ważna rolę w performasach 

Wspaniale to wydało w tym miejscu, dopełnione zapachem, o którym więcej możecie poczytać tutaj.

Z obserwatorium udaliśmy się  w kierunku stacji Sanjo kolejki liniowej Rokko-Arima. Po drodze czekała na nas praca malarki Yuki Sakuta. Artystka zauważa, powiązanie pomiędzy słowami a wyrażeniem ich przez sztukę wizualną. Pomalowany przez nią stół i krzesła, przedstawia nam niezliczone historie. Aż marzyłam o tym, by móc zwyczajnie usiąść przy nim i jeść, pożerając wzrokiem wszystkie opowieści, które w sobie mieści.

Chętnie kupiłabym taki stół

W zbliżeniu

Od pomalowanego stołu czekała na nas przechadzka dróżką w szpalerze obrazów. Yoshiko Fujita przedstawiła nam cykl obrazów, dziewczyn czy to wróżek z zasłonami zamiast twarzy. Dowodzi ona, że zasłony mogą w jakiś sposób ukazywać nastrój kobiet, oraz zachęca do rozmyślania nad tym, jak wyglądają te kobiety pod zasłoną. Ja pójdę dalej, czy aby każdy/a/e z nas czasem nie ukrywa samych siebie, jak wiele udajemy ukazując się światu? Jakkolwiek banalny to wniosek, warto sobie o tym przypomnieć.

Im dłużej myślę o pracy Yoshiko Fujity....

.... tym bardziej je doceniam

Kolejna praca znajdowała się na stacji kolejki, ale była widoczna już z zewnątrz. Rzeźby, pomyślałam. Okazało się jednak, że praca była dużo bardziej skomplikowana. Owszem mieliśmy do zobaczenia wielkie drewniane kukły ludzi przywodzących na myśl alpejski ideał. Zarazem okazało się, że jeśli zagraliśmy, na małym znajdującym się przed nimi pianinkiem rzeźby ożywały i zaczynały śpiewać, czy raczej wydawać dźwięki. Czy w ten sposób je uczłowieczaliśmy, czy je zniewalaliśmy? To pytanie możemy zadać tylko sobie badź parze Satoru Tsuchiyai i Takashi TSUCHIYA.

Czyli rzeźby...

ożywiające...



...gdy zagramy na pianinku

Stąd z buta poszliśmy w kierunku Greenia, by dowiedzieć się, że nie możemy wejść na teren ośrodka główną bramą. Skręciliśmy więc w prawo i tutaj na ogrodzeniu zobaczyliśmy prace Kimiko Shimizu pod tytułem SAMOTNA OLIMPIADA. Fotografka zaczęła swoją przygodę z kamerą ledwo w 2014, wydaje się, że to jej pierwsza wystawa. Widać, że przy tworzeniu tych prac miała ogromną frajdę i dystans do siebie. Daje również nadzieję wszystkim twórcom, że można zacząć swoją przygodę ze sztuką w każdym wieku.

Cykl zdjęć Kimiko Shimizu

Nowa atrakcja, która zabrała trochę magii z Rokko Meets Art 2021

Podążając wzdłuż ogrodzenia, dotarliśmy do budynku na terenie Grennia, gdzie czekała na nas praca kolektywu artystycznego Parnassus, który nie przypadkiem nawiązuje do mitologii greckiej. Artyści ciekawie zaaranżowali przestrzeń, wypełniając ją sztuką. Parę prac utkwiło mi w pamięci, dalej jednak ubolewam, że było tego za dużo i trudno było spamiętać czy docenić wszystkie elementy. Tęsknie zerknęłam przez okna na wzgórza, które zwykły gościć ciekawe instalacje i wyruszyliśmy w kierunku Alpejskiego Botanicznego Ogrodu.

Czas na ziemski Parnassus


Wita nas lis

Aranżacja sztuki jest kluczem

Mnóstwo ciekawych prac

Również witraże

 Alpejskim Botanicznym Ogrodzie czekały na nas przedziwne prace Umetaro HONAMI , małe opowieści na tle książek. Trójwymiarowe ilustracje, które stanowią opowieść same w sobie się nią stając.

Książki zwizualizowane

Jakie opowieści są ukryte w innych

Przeszłam stamtąd do namiotu Meri MAENO. Artystka twierdzi, że większość swoich haftów tworzy bez planowania. Widać w tej pracy jakiś niezwykły wybuch kreatywności i pasji. Sama ostatnio haftuję i zazdroszczę autorce tej niepohamowanej ekspresji. Ja trzymam się kurczowo wzorów.

Uwielbiam namioty

Pomysł na haft...

....cudowny

Tuż obok sklepiku gdzie można było się posilić lub napić, czekała na nas praca Tomoko Nagai, która w tym roku była również na plakatach Rokko Meets Art 2021. Przyznam się, że początkowo szklarnia artystki mnie rozczarowała. Doceniłam bardziej jej kunszt w pracach malarskich, które obejrzałam już wewnątrz sklepiku znajdującego się nieopodal. Zarazem po raz kolejny odkryłam, jak ważne jest, zrozumienie intencji twórczyni/cy, gdy oceniamy ich prace. Po obejrzeniu wywiadu z nią dostrzegłam, że te baśniowe krainy są odzwierciedleniem jej snów i fascynacji naturą. Nagai od dziecka tworzyła własne bajki i światy, nie boi się dalej podążać za swoimi pragnieniami, za co ją podziwiam.

Magia aparatu, praca wygląda lepiej w obiektywie

Na werandzie sklepu zaś wisiały prace Kirico, głównie białe torby, które po podświetleniu latarkami ultrafioletowymi zdradzały nam ukryty przekaz. To praca niezwykle kontrowersyjna, z typu; sam/a mogłabym coś takiego zrobić. Na takie zdanie nasuwa mi się zawsze pytanie, jeśli umiesz, czemu nie zrobisz i umiejętnie tego nie wypromujesz. Lubię sztukę interaktywną, więc dla mnie ciekawa praca.

Ukryta wiadomość

Biała torba...

zachęcająca do interakcji

Przeszliśmy i zobaczyliśmy już sporo, tuż przed nami jednak było moje chyba najukochańsze miejsce na szlaku Rokko, Muzeum Morinoe. Tutaj również zaszło sporo zmian, z oczywistych względów nie ma już możliwości bawienia się pozytywkami. 

Grające rzeźby

W ogrodzie pojawiły się jednak zwierzaki, które zaczynają grać, jeśli je pogłaszczemy, oraz sofy, które zaczynają grać, gdy na nich usiądziemy, każda z innym opisany repertuar. 

Grająca sofa

Również pojawiły się ciekawe szklany kopuły, które można wynająć na piknik, czy randkę.

Szklana kopułka
Wróćmy jednak do sztuki. W muzeum główną atrakcją był koncert z użyciem instrumentów stworzonych przez Mayawa Denki. Na centrum sali stały roboty, których twarze przedstawiały ich twórcę i asystentów, których dłonie poruszały się do muzyki. Zaprezentowano również dość dziwaczny instrument Otamotone, który po zakupie może stanowić wspaniałe narzędzie do prześladowania rodziców, przy okazji w tani sposób dając szansę na naukę grania na bardzo wszechstronnym instrumencie. Koncert był niezwykle radosny, widać, że artysta czerpie niewyczerpaną radość z bawienia się muzyką.

Orkiestra Mayawy Denki

Gdy udaliśmy się do ogrodu, dane nam było zobaczyć fotografie  Miyuki MATSUDY, przedstawiające chyba tego samego aktora kabuki. Bardzo dobre prace, a jeśli nie jesteście fanami tej dziedziny sztuki, popatrzcie na żaby i kwiaty lotosu na stawie.

Zdjęcia w otoczeniu natury

zyskują

dodatkowy wymiar

To nie był wcale koniec. Następnie czekał na nas stół stworzony przez Midori TAKAI, przywodzący mi na myśl Alicję z Krainy Czarów. Sama artystka mówi, że w swojej sztuce przedstawia opowieści pochodzące z jej świata wyobraźni.

Kolacja dziwnych stworów

Moje serce skradły jednak maskotkowe pojazdy Takumy MIATSU, na którego Instagramie możemy zobaczyć jak pomysły z jego rysunków, przekształciły się w te słodkie samochody, czy motocykle. Czasem mam wrażenie, że japońska sztuka albo jest słodka, albo minimalistyczna, brakuje jej jakiegoś pazura. Zarzuciłabym to również Miatsu, gdyby nie nagły wyłam w świecie jego fantazji, gdzie dochodzi do tragedii i jeden z misiów ulega wypadkowi.

Motocyklowe

króliki

misiowe busiki

moja ulubiona wystawa

niebezpieczeństwo

czai się wszędzie

jednak je ignorujemy

Przed wejściem do muzeum znajduje się niewielki staw a na nim wystawa Haru TEAROKI, która kontestuje sensowność zasad w architekturze. Nie poczułam żadnej więzi z jej pracą, chociaż wydaje mi się silnym nawiązaniem do japońskich torii. Ciekawi mnie czy pozostawione z boku elementy były efektem zaplanowanego działania, czy przypadkowym. W czasie, w którym siedziałam na ławeczce, wpatrując się w tę budowlę, w mojego partnera wpatrywało się pięć zaciekawionych żab. Czekały na żarcie, księcia, a może po prostu lubiły się w tym miejscu wylegiwać. Nigdy się nie dowiem, chociaż jest to bez wątpienia element, za który cenię Rokko, nieustająco zmieniająca się przyroda, która dodaje tylko piękna.

Tajemnicza budowla na wyspie

Jej pozostałości

Widok z boku

Gdy opuściliśmy muzeum, załapaliśmy się na autobus i dotarliśmy do Upamiętniającego Monumentu.

Tam czekała na nas ogromna rzeźba wielkiego potwora Yuu TETSURY, warto sprawdzić jego profil, by zobaczyć, jak tworzył tę pracę. Patrząc na tę rzeźbę, myślałam o tym, że za nic nie chciałabym, by ten straszny twór kiedyś ożył.

Oślepiony potwór

Tuż obok znajdowała się jakże odbiegająca nastrojem rzeźba przywodząca mi na myśl Wielkanocną pisankę Ayako Imury. Co ciekawe można było kupić na festiwalu małe rzeźby nawiązujące do tej pracy. Autorka nie tłumaczy nam, o czym mówi jej sztuka, uważa, że proces tworzenia nie jest do końca wytłumaczalny. Ciekawe jest to, że spotkałam ją parę razy na szlaku i można było oglądać, jak kończy swój projekt na żywo.

Proces tworzenia równoważny ze sztuką?

Stąd czekał nas ostatni przystanek w nowym miejscu Rokkosan Silent Resort. Hotel z wyższej półki, przed którym stały liczne samochody a Coca-Cola kosztowała prawie 30 złotych, więc nie skusiliśmy się mimo posiadania 15% zniżki. Ostatnie dwie wystawy tego dnia. Yukiko Iwatani, którą zachwycałam się już w 2019, ale powtarzalność jej sztuki w muzealnym otoczeniu nie zrobiła już na mnie takiego wrażenia. Widać jak bardzo ważny jest element nowości i zaskoczenia w moim postrzeganiu sztuki.

Nie kupiłam tej wystawy

pobawiłam się fotografując

Na deser jednak został dla mnie pokaz filmu. Wykonany w Animacji Wycinkowej na tle przepięknych akwarelowych teł, opowiadających historie utraty kobiecych marzeń. Setsuka Kawahara, jest utalentowaną i wszechstronną artystką wizualną. A swój film BLUE CASTLE umiejscowiła w Warszawie i użyła w opowieści syrenki, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Myślę, że jej ogromny potencjał zasługuje na docenienie, obejrzyjcie więc trailer na Youtube i polajkujcie.

Syrenka w Japonii dzięki Setsuko Kawaharze

I tutaj zakończyła się nasza przygoda. Spacer ze sztuką ukończyliśmy w 8 godzin. Nawdychaliśmy się świeżego powietrza. Rokko przyzwyczaiło mnie do wielkich instalacji na tle natury, w tym roku mi trochę tego brakowało. Czułam też przesyt zdjęciami. Wciąż jednak pozostało wspaniałym wydarzeniem, które pozwala na porządne ruszenie tyłka i głowy.

Czas powrócić
Wybralibyście się na ten festiwal? Jaka praca podoba Wam się najbardziej? 

  • Share:

You Might Also Like

0 comments