Właściwie pewnie chcielibyście zapytać co to takiego "matsuri". Daleko mi do specjalistki w tym temacie, ale nazwałabym to po prostu większym festynem, dniami miasta lub wybranej świątyni. Jeśli chcecie się wybrać na matsuri, to podczas wakacji możecie spokojnie wyszukać jakiś w okolicy. Wydaje mi się, że w inne pory roku będzie to trudniejsze, lecz wciąż możliwe. Oczywiście tego rodzaju wydarzenia dzielą się na znane i powszechnie odwiedzane, jak i małe lokalne. Przyznam się tutaj, że nie brałam nigdy udziału w żadnym z większych. Za to uczestniczyłam w tych małomiasteczkowych.
Ledwo miesiac temu odbył się takowy w Suwanomori. Pewnego dnia powieszono lampiony na ulicy przy dworcu wraz z ogłoszeniem daty i godziny o których należy się stawić by zaznać prowincjonalnych uciech.
Niestety cała impreza napawała trochę rozczarowaniem. Gdy dwa lata temu mieszkaliśmy w Mimomi, towarzyszyła nam zdecydowanie większa pompa i japoński koloryt. Odbywały się koncerty na tradycyjnych bębnach, taiko i pokazy taneczne.
Tutaj można było po prostu się najeść. Do wyboru smażony makaron, banany w czekoladzie, okonomiyaki i wszelkie fast-foodowe jedzenie. Ponieważ festiwal odbywał się na dość wąskiej ulicy ludzie jedli na stojąco bądź po prostu siedząc na chodnikach.
Największą frajda była tutaj dla dzieci, one mogły spróbować wyłowić piłeczki, rybki lub zagrać na loterii.
Brakowało mi jedynie japońskiego kolorytu, tradycyjnej muzyki lub występów. Może w przyszłości uda mi się wyskoczyć na jakiś większy festiwal z tradycjami.