Zielone Kioto — poznajmy małpki, by potem odwiedzić świątynie i okazały ogród
By To Nie Manga - 23 czerwca
Czas zacząć wędrówkę po Kioto |
Czas
pandemii postanowiłam wykorzystać, na nadrobienie zaległości.
Czuję, że jeśli dalej będę zwlekać, umkną mi wszystkie
miejsca, które mogłam odwiedzić i zabraknie mi szansy podzielenia
się tysiącami zdjęć, które napstrykałam. Nieszczęsne Kioto, po
raz drugi. To nie może być przypadek, że pisanie o tym mieście
idzie mi jak krew z nosa. Być może teraz, opustoszałe zachwyca,
jednak z wiadomych przyczyn unikam środków komunikacji miejskiej,
więc szybko się o tym nie przekonam.
Jakoś na instagramie wygląda to inaczej, hmm.... |
A kto tu z nami podziwia panoramę Kioto? |
Małpi Park na górze Iwatayama w Arashiyama
Dziwna nazwa, oj tak, jeśli macie pomysł na lepsze tłumaczenie, dawajcie. Ostatnimi czasy miewałam mieszane uczucia wobec zoo i akwarium.Złamie się czy nie złamie? |
Jak stworzyć pełną szacunku relację z japońskim makakiem |
Dlatego też będziemy pouczeni; by nie
patrzeć im w oczy, nie zbliżać się za blisko, nie kucać w
pobliżu, a karmić je wolno tylko w wyznaczonym miejscu po zakupie
zatwierdzonych przysmaków (100 jenów).
Takie widoki na starcie dzięki rzece Katsura |
Przed wspinaczką do "Małpiego gaju", kupujecie bilet, w otoczeniu czerwonych bram torii.
Idziem obaczyć japońskie makaki |
Kocha, nie kocha? |
Mój banan i tylko mój |
Popołudniowy małpi chill |
Tylko w tym budynku jest dozwolone karmienie małpek |
Ty żywisz, ja pozuję |
Czas na kąpiel? |
Zwierciadełko, powiedz przecie.... |
Za to pozowanie karmimy wszystkie modelki i modelów. To się im po prostu należy. Ja czuję, że mogłabym tam spędzić cały dzień, trzaskając te małpki, kto wie,może powrócę tam kiedyś jesienią.
Ach, jak pięknie |
Godziny otwarcia:
Październik- 14 marca od 9 do 16,
potem 9 - 17
Ceny biletów:
Dla dorosłych 500 jenów, dla dzieci 250.
Jak chcecie "zmałpieć", droga wolna |
Dojazd:
Linią Hankyu-Kyoto do stacji Arashiyama lub linią San-In na pieszo ze stacji Saga-Arashiyama
Strona internetowa Arashiyama Monkey Park Iwatayama
Po drodze minęła nas wypasiona riksza |
By udać się do kolejnego punktu na planie naszej wycieczki przekroczyliśmy most Tongetsu. Bo dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu. Trochę wstyd, ale nie pamiętam zbyt dużo, ze zwiedzania tej świątyni. Mimo że należy ona do bardzo poważanych. Znajduje się na liście najwspanialszych świątyń UNESCO w Kioto. Jest to dla mnie nauka, by przed następną taką wyprawą lepiej się przygotować, poznać wstępnie dane miejsce.
Można wejść na teren Tenryuji od strony ogrodu lub Kuri Hall |
Zbudowana w 1339
roku przez shoguna Ashikaga Takauji, była poświęcona zmarłemu
cesarzowi Go-Daigo. Chociaż wcześniej znajdował się na jej
terenie kolejno klasztor, jak i pałac.
Tylko na boso lub w skarpetkach |
Ogród w sam raz na ukojenie nerwów |
Piękny dostojny staw w ogrodzie Sogenchi |
Rozsiądźcie się na tatami |
Ach, mieć taką tapetę w domu |
Albo taką |
Godziny otwarcia:
8:30- 17:00
Ceny biletów:
Za zwiedzanie tylko ogrodu:
Dla dorosłych 500 jenów, dla dzieci 300.
Za
zwiedzanie całości dodatkowa dopłaca 300 jenów, zwiedzanie Cloud
Dragon (Pochmurnego Smoka)dodatkowe 500 jenów
Dojazd:
Linią Hankyu-Kyoto do stacji Arashiyama lub linią San-In na pieszo ze stacji Saga-Arashiyama
Strona internetowa świątyni Tenryu-ji
Wkroczmy w ciszę i zieloność |
Okochi Sanso – willa i ogród
Czas na przekąskę w spokojnej atmosferze |
Zielono mi, gdy piję zieloną herbatę |
Czas na zanurzenie się w lesie |
Dróżki |
Dróżki |
Był tak popularnym aktorem, że owo miejsce jest podobno tylko jednym z wielu jego domów.
Mijamy różne posągi i bramy |
Mimo stosunkowo krótkiej metryki, miejsce robi wrażenie |
Okochi Sanso bez wątpienia jest warte polecenia |
Jakże pięknie tu musi być jesienią |
Muzeum Denjiro, ze zdjęciami aktora |
Dla fanów filmów z gatunku chanbara |
Hala Myouko-an do medytacji |
Jest to wspaniałe miejsce do medytacji, w której możecie nawet
odczytać sutry, są dostępne również w języku angielskim.
Idealne miejsce na odpoczynek od gwaru i pogoni turystów.
Widok na najprawdopodobniej świątynię Mikami-jinja, do której udają się wszyscy pragnący pięknych włosów |
Za zwiedzanie tylko ogrodu:
Dla dorosłych 1000 jenów, dla dzieci 500.
Dojazd:
Linią Hankyu-Kyoto do stacji Arashiyama lub linią San-In na pieszo ze stacji Saga-Arashiyama
Strona internetowa świątyni Tenryu-ji
Z
ciszy i spokoju wyruszyłam ku bambusowej drodze. Ścierając się z
tłumem, udałam się do kolejnej oazy. Świątynia ta leży na
zboczu góry Ogura i tutaj przydadzą się lepsze buty, bo trzeba się
trochę nachodzić.
Czas się zmachać
Czas się zmachać
Miejsce to jest przez wiele osób zachwalane, jako ukryta perełka. Niezbyt popularna, a zachwycająca. Być może również przez to, że mało zatłoczona. Stworzona przez mnicha Nisshin, który był wcześniej głównym kapłanem w świątyni Honkokuji. Facet ten był na tyle lubiany, że mieszkańcy Kioto podarowali mu ten teren. Dzięki temu na swojej emeryturze mógł on ufundować ten przybytek.
Miejsce to niezwykle się zmienia wraz z porami roku. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie rozległe połacie mchu, czułam się jak w magicznej krainie. Nie bez powodu nazywa się ją świątynia bez ścian. Dzięki klonom również pięknie się prezentuje jesienią. Jeśli macie szczęście w zimie, śnieg otula ją niczym puchową kołderką.
Może Was to zdziwi, ale możecie
tam spędzić całkiem dużo czasu, a dostarczona przy zakupie biletu
ulotka w języku angielskim, opisuje poszczególne budynki.
Największe wrażenie robi bez wątpienia Pagoda Tahoto, jeśli do
niej dotrzecie, zobaczycie też piękną panoramę na Arashiyamę.
Myoken Bodhisattva, niepozorny o ogromnym znaczeniu
Na
mniej jednak zrobiła również pozytywne wrażenie Myoken Bodhisattva.
Buddyzm był zawsze bliski mojemu sercu, z tego, co wyczytałam
miejsce to, stanowi coś w rodzaju uświęconej gwiazdy. Ten mały
budyneczek urzeka swoją prostotą. Ma ono ochraniać cały kraj. Tuż
obok niej znajdziecie Główną Halę, która jest tak naprawdę
częścią Zamku Momoyama, która została tutaj
przeniesiona.
Nadszedł czas na wyznanie swojej największej
porażki. Nie zrobiłam zdjęcia Bramy Niomon, która stanowi
najstarszy element tego obszaru, jest naprawdę piękna. Mam teraz
powód, który mnie zaprowadzi w te okolice ponownie. Ominęłam też
niestety galerię, która znajduje się w jej pobliżu. Piszę jednak
o tym tutaj, byście uczyli się na moich błędach, co jak co, do
idealnych podróżników nie należę.
Pamiętajcie jedynie, że mech jest tam tak piękny, gdyż nikt po nich nie chodzi, więc pozostawcie go właśnie takim. Oby jak najdłużej zgodnie ze swoją nazwą świątynia ta pozostała krainą wiecznej szczęśliwości.
Godziny
otwarcia:
8:30- 17:00
Ceny biletów:
400 jenów
Dojazd:
Linią
Hankyu-Kyoto do stacji Arashiyama lub linią San-In na pieszo ze
stacji Saga. Tutaj czeka na was filmik,
pokazujący jak tam dotrzeć.
Strona internetowa świątyni Jojakko
Dawien, dawno otwierano tę bramę tylko dla wysłanników cesarskich |
Świątynia Nison-in
Następna świątynia znajdowała się w odległości ledwie 3 minut. Jej nazwa łączy w sobie imiona dwóch Buddów, obecne w hali głównej. Świątynia początkowo ufundowana w latach 834-848, niestety wszystkie budynki spłonęły w wojnie Onin (1467-1477), ale odbudowano halę główną oraz bramę dla cesarskich posłańców w 1521.
Można przez chwilę odpocząć przed dalszym zwiedzaniem |
Wielopoziomowy cmentarz |
Są tu jacyś fani takich ogrodów? |
Do tego pamiętajcie, by uderzyć trzy razy w dzwon na szczęście. Oczywiście, po uiszczeniu datku. Obrzęd ten jest doprawdy przepiękny. Pierwsze uderzenie ma przynieść szczęście nam, drugie ludziom wokół nas, a trzecie całej ludzkości. Jednym słowem piękno rozprzestrzenia się jak fala dźwięku.
|
Urzekły mnie okienka wyglądające na ogród |
Jeśli przybędziecie tam wiosną i jesienią, można odwiedzić również pokój herbaciany.
Mini statua wśród kwiatów |
9:00- 16:30
Statua po raz drugi |
Dla dorosłych 500 jenów, dzieci do 12 roku życia za darmo. Za darmo również dla osób niepełnosprawnych, po okazaniu certyfikatu.
Dojazd:
Linią Hankyu-Kyoto do stacji Arashiyama lub linią San-In na pieszo ze stacji Saga.
Strona internetowa świątyni Nisonin
Oaza zieloności |
Mogłoby
się wydawać, że już za dużo tych świątyń, ale mi wciąż było
mało. By nabrać sił, zmierzając do kolejnej, posililiśmy się
japońskim daniem z makaronem soba w malutkiej restauracji, którą z
całym przekonaniem mogę polecić. Porządne jedzenie, za znośną
cenę. Dodam, że po drodze można było napotkać wiele pokus dla
łasuchów. Mnóstwo stoisk z lodami z zielonej herbaty, czy nawet z
tofu. Jeśli nie jesteście na diecie, warte spróbowania.
Czas
był udać się do malutkiej, zamszonej świątyni. Była ona kiedyś
żeńskim klasztorem, niestety dość zapadłym, aż została
przejęta przez świątynię Daikaku-ji. W związku z tym można
kupić bilet do obydwu, jednak od tej głównej dzieli nas 20 minut.
Ja zrezygnowałam z zobaczenia Daikaku-ji tego samego dnia. Ponieważ
Gio-ji jest bardzo malutka, istnieje prawdopodobieństwo, że
będziecie ją oglądać, gdy jest zatłoczona. Nie bez powodu
narzucony jest tor zwiedzania, zaczynamy od prawej strony.
Przygotujcie się na tłok |
Historia
tego przybytku nie należy do najszczęśliwszych. W legendzie z
Heike piękna dworska tancerka związała się z potężnym watażką
Taira no Kiyomori. Niestety została po pewnym czasie, porzucona dla
młodszej Hotoke Gozen. Co gorsza, kochanek zarządził, by tańczyła
dla niego i jego nowej oblubienicy. Gio odmówiła, twierdząc, że
woli zginąć. Jednak jej rodzina błagała ją, by tego nie robiła,
gdyż naznaczyłaby wszystkich jej krewnych hańbą. Ostatecznie
wzgardzona tancerka, postanowiła resztę swojego życia, spędzić
wraz z matką i siostrą w klasztorze. Co może zaskoczyć, po pewnym
czasie dołączyła do niej Hotoke Gozen, szukając u Gio wybaczenia.
Zdała sobie sprawę, jak przyczyniła się do tragedii tancerki,
oraz faktu, że sama niedługo może być tak samo potraktowana.
W świątyni w głównej hali możemy zobaczyć dość ciekawe posągi, jednak nie można ich fotografować. Mamy więc kosmicznego Buddę Dainichi Nyorai oraz posągi kobiet, o których wspomniałam wcześniej. Intrygujące jest, że niesławny watażka również został wyrzeźbiony, jednak znajduje się w oddaleniu od kobiet. Posągi są bardzo ciemne i mają wykonane oczy z kryształu.
W świątyni w głównej hali możemy zobaczyć dość ciekawe posągi, jednak nie można ich fotografować. Mamy więc kosmicznego Buddę Dainichi Nyorai oraz posągi kobiet, o których wspomniałam wcześniej. Intrygujące jest, że niesławny watażka również został wyrzeźbiony, jednak znajduje się w oddaleniu od kobiet. Posągi są bardzo ciemne i mają wykonane oczy z kryształu.
Okienko tęczowe w głównej hali |
Jakże tutaj jest zielono |
W
centrum przybytku znajdują się zaś połacie mchu. Na terenie mamy
również wystawione próbki różnych rodzajów mchu, co pomaga nam
dostrzec niejednorodność tego miejsca. Połacie zieloności
przecinają drobne strumyki. Warto też zajrzeć do tego miejsca
jesienią, gdy klony przybierają piękny czerwony kolor.
Mała galeria, tuż obok bambusowego lasku |
Przed
zobaczeniem świątyni lub tuż po koniecznie sprawdźcie małą
galerię, poznacie ją po niewielkim lasku bambusowym.
Bambusowy lasek bez tłumów turystów to lubię |
9:00-
17:00
Dla dorosłych 300 jenów, dzieci 100 jenów
Dojazd:
Linią Hankyu-Kyoto do stacji Matsuo-Taisha, następnie autobusem do Saga Shogakko mae. Lub linią San-In na pieszo ze stacji Saga-Arashiyama (około 22 minuty).
Strona internetowa świątyni Gio-ji
Zdjęcie z daleka na jedną z alejek |
Świątynia
Nenbutsu-ji w Adashino (Adashino Nenbutsu)
Jeśli
dotarliście ze mną do końca, szczerze dziękuję. Starałam się
wyłuskać jak najciekawsze informacje o każdym obiekcie i zebrać
je w jedno. Włożyłam w to sporo pracy, dzięki czemu odkryłam, że
warto większą uwagę przykładać do miejsc, które odwiedzamy.
Zrozumiałam, że bez przygotowania, często pomijamy rzeczy, które
są warte docenienia.
W ostatniej świątyni na szlaku praktycznie nie robiłam zdjęć. Mimo że jest ona bardzo widowiskowa. Jednym z powodów było zamknięcie lasku bambusowego ze względu na uszkodzenia z powodu tajfunu. Drugi powód? To miejsce jest tak naprawdę ogromnym cmentarzem, więc podług mnie, nie do końca wypada rzucać się na nie z kamerą.
Teraz wróćmy do jego historii.
Ta świątynia pochyla się nad nieszczęściem ludzi, którzy nie posiadali rodziny lub zginęli w pielgrzymce na górę Atago, i nie mogli, otrzymać należytego pochówku. Bywało, że ciała zostały pozostawiane bez spalenia, a kości ludzkie leżały w otwartych grobach. Do czasu, gdy mnich Kukai ulitował się nad tymi istnieniami i je zaczął palić. Następnie zaś świątynia stała się miejscem, gdzie praktykowano modlitwy do Buddy Amitabhy (nenbutsu- praktyka wizualizacji Buddy) w dwunastym wieku wraz z przybyciem do niej księdza Honen. Budda ten jest kojarzony ze współczuciem i wieczną krainą szczęśliwości. W głównym budynku znajduje się jego posąg wykonany przez rzeźbiarza Tankei w okresie Kamakura (1183-1392). Nie można go fotografować. Za to w głównym budynku często jest przedstawiana sztuka lub bukiety ze świeżych kwiatów.
Świątynia słynie z około ośmiu tysięcy posągów buddów. Znajdowały się one na terenie Adashino, (którego nazwę można przetłumaczyć jako krainę smutku), około stu lat temu zebrano je i ułożono w rzędach na obszarze świątyni. Uważa się, że większość z nich pochodzi z okresu Heian (793-1183) do Edo (1614-1863). Nie ma jednak żadnych danych na kamieniach, więc informacje te są szacunkowe. Co roku w ostatnią sobotę i niedzielę sierpnia posągi są rozświetlane tysiącem świec, by oddać hołd duszom przodków w ceremonii „Sento-kuyo”. Należy zapłacić, by otrzymać broszurkę i świecę (cena około tysiąca jenów). W internecie znalazłam sprzeczne informacje, w niektórych miejscach pisano, że należy dokonać rezerwacji, w ulotce otrzymanej w świątyni pisano, że nie ma takiej potrzeby. Do tego niektóre źródła podają, że obrzęd odbywa się 23 i 24 sierpnia. Jeśli wybieracie się do świątyni, polecam sprawdzić jej oryginalną stronę. W roku 2020 obrzędy nie będą dostępne dla ludzi spoza świątyni, by zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Jeśli chcecie sfotografować posągi, można to robić tylko poza alejkami, nie pośród nich.
Na terenie świątyni znajdują się również posągi Jizo (Ksitigarbha) wspominające nienarodzone dzieci.
W ostatniej świątyni na szlaku praktycznie nie robiłam zdjęć. Mimo że jest ona bardzo widowiskowa. Jednym z powodów było zamknięcie lasku bambusowego ze względu na uszkodzenia z powodu tajfunu. Drugi powód? To miejsce jest tak naprawdę ogromnym cmentarzem, więc podług mnie, nie do końca wypada rzucać się na nie z kamerą.
Teraz wróćmy do jego historii.
Ta świątynia pochyla się nad nieszczęściem ludzi, którzy nie posiadali rodziny lub zginęli w pielgrzymce na górę Atago, i nie mogli, otrzymać należytego pochówku. Bywało, że ciała zostały pozostawiane bez spalenia, a kości ludzkie leżały w otwartych grobach. Do czasu, gdy mnich Kukai ulitował się nad tymi istnieniami i je zaczął palić. Następnie zaś świątynia stała się miejscem, gdzie praktykowano modlitwy do Buddy Amitabhy (nenbutsu- praktyka wizualizacji Buddy) w dwunastym wieku wraz z przybyciem do niej księdza Honen. Budda ten jest kojarzony ze współczuciem i wieczną krainą szczęśliwości. W głównym budynku znajduje się jego posąg wykonany przez rzeźbiarza Tankei w okresie Kamakura (1183-1392). Nie można go fotografować. Za to w głównym budynku często jest przedstawiana sztuka lub bukiety ze świeżych kwiatów.
Świątynia słynie z około ośmiu tysięcy posągów buddów. Znajdowały się one na terenie Adashino, (którego nazwę można przetłumaczyć jako krainę smutku), około stu lat temu zebrano je i ułożono w rzędach na obszarze świątyni. Uważa się, że większość z nich pochodzi z okresu Heian (793-1183) do Edo (1614-1863). Nie ma jednak żadnych danych na kamieniach, więc informacje te są szacunkowe. Co roku w ostatnią sobotę i niedzielę sierpnia posągi są rozświetlane tysiącem świec, by oddać hołd duszom przodków w ceremonii „Sento-kuyo”. Należy zapłacić, by otrzymać broszurkę i świecę (cena około tysiąca jenów). W internecie znalazłam sprzeczne informacje, w niektórych miejscach pisano, że należy dokonać rezerwacji, w ulotce otrzymanej w świątyni pisano, że nie ma takiej potrzeby. Do tego niektóre źródła podają, że obrzęd odbywa się 23 i 24 sierpnia. Jeśli wybieracie się do świątyni, polecam sprawdzić jej oryginalną stronę. W roku 2020 obrzędy nie będą dostępne dla ludzi spoza świątyni, by zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Jeśli chcecie sfotografować posągi, można to robić tylko poza alejkami, nie pośród nich.
Na terenie świątyni znajdują się również posągi Jizo (Ksitigarbha) wspominające nienarodzone dzieci.
Stupa w świątyni Nenbutsu Adashino |
Przed
jego główną częścią zobaczymy stupę, która jest bardzo ważną
budowlą w buddyzmie. Początkowo chowano w niej ważne osobistości,
miała zaznaczyć, że na danym obszarze kultywuje się buddyzm,
zbierała relikty, a mówi się, że również wpływała ona
pozytywnie na ludzi znajdujących się w jej pobliżu. Ta znajdująca
się na terenie Adashino Nenbutsu, prawdopodobnie jest kopią
Wielkiej Stupy Sanchi w Indiach, skąd wywodzi się buddyzm.
Znalazłam tylko informację, że jej stworzenie miało podkreślić
przyjaźń z budowlą, na której była wzorowana.
Tak oto zakończyliśmy pieszą wycieczkę. Polecam tę trasę latem, gdy upał daje się w kość i przyjemnie jest schronić się w zalesionych obszarach. Chociaż obroni się również w innych porach roku. Jeśli macie jakieś pytania, pozostawcie je w komentarzach.
Tak oto zakończyliśmy pieszą wycieczkę. Polecam tę trasę latem, gdy upał daje się w kość i przyjemnie jest schronić się w zalesionych obszarach. Chociaż obroni się również w innych porach roku. Jeśli macie jakieś pytania, pozostawcie je w komentarzach.
Godziny
otwarcia:
9:00-
16:30
Ceny
biletów:
4 comments
Rzeczywiście rozpisałaś się. Okienka niczym chińskie bramy księżycowe- zapraszają.
OdpowiedzUsuńChciałam zawrzeć jak najwięcej informacji. Raz a dobrze :)
UsuńOMG
OdpowiedzUsuńJaki fantastyczny post! Czytałam i nie mogłam ochłonąć z wrażenia. Dawno nie oglądałam tyle piękna! Wiem, że nigdy nie dotrę do Japonii i dlatego bardzo dziękuję za relację z niezwykle egzotycznych miejsc. Wprost nie mogę oderwać oczu od doskonałych zdjęć. Wszystkie są bardzo piękne. Szczególnie utkwiły mi w pamięci trzy zdjęcia: Wkroczmy w ciszę i zieloność, Dróżki, Idealne miejsce na leczenie tęsknoty za lasem.
Z Maroka są mi znane małpki makaki. Tam potrafiły wyrwać torebkę bo poczuły w niej owoce. Tutaj są bardzo delikatne, ułożone. Przypuszczam, że to za sprawą systematycznych godzin karmienia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa.
UsuńBez wątpienia godziny karmienia mają wpływ na ich ułożenie. Słyszałam, że w Indiach są również bardzo agresywne. Obsługa miejsca również pilnuje ludzi, przy wejściu karzą chować torby, które mogłyby małpy zachęcać do działań rabunkowych :). Również wkraczają, gdy ktoś kuca lub zachowuje się w sposób, który może małpki irytować.