Zielone Kioto — poznajmy małpki, by potem odwiedzić świątynie i okazały ogród

By To Nie Manga - 23 czerwca

         Czas zacząć wędrówkę po Kioto

Czas pandemii postanowiłam wykorzystać, na nadrobienie zaległości. Czuję, że jeśli dalej będę zwlekać, umkną mi wszystkie miejsca, które mogłam odwiedzić i zabraknie mi szansy podzielenia się tysiącami zdjęć, które napstrykałam. Nieszczęsne Kioto, po raz drugi. To nie może być przypadek, że pisanie o tym mieście idzie mi jak krew z nosa. Być może teraz, opustoszałe zachwyca, jednak z wiadomych przyczyn unikam środków komunikacji miejskiej, więc szybko się o tym nie przekonam. 

Jakoś na instagramie wygląda to inaczej, hmm....

Gdy wszystko jeszcze było normalne, jego tłumy mnie przytłaczały, plus narzekanie Japończyków na barbarzyńskich turystów. Piętrzenie zasad, których należy przestrzegać. Nie zrozumcie mnie źle, sama widziałam dużo chamskich zagrywek, jednak nie czuję się dobrze, gdy wiem, iż pewnie z góry, traktuje się mnie jako buraka. Trasa, o której piszę teraz, może być miejscami zaskakująco spokojna. Napotkacie się na tłumy, ale zaprowadzę was również z zielone, urzekające miejsca. Myślę, że świetnie mogą sprawdzić się latem, gdy cień lasu lekko ostudzi upał. 

A kto tu z nami podziwia panoramę Kioto?

Małpi Park na górze Iwatayama w Arashiyama

Dziwna nazwa, oj tak, jeśli macie pomysł na lepsze tłumaczenie, dawajcie. Ostatnimi czasy miewałam mieszane uczucia wobec zoo i akwarium. 

     Złamie się czy nie złamie?

Zniewolone zwierzęta, smutno wyzierające z klatek, to chyba nie tędy droga. Na szczęście ten park, to zupełnie inna historia. Japońskie makaki (tak około 120 – 130 małpek) biegają sobie wolno od bodajże 1957 roku. 

Jak stworzyć pełną szacunku relację z  japońskim makakiem

Dlatego też będziemy pouczeni; by nie patrzeć im w oczy, nie zbliżać się za blisko, nie kucać w pobliżu, a karmić je wolno tylko w wyznaczonym miejscu po zakupie zatwierdzonych przysmaków (100 jenów).

Takie widoki na starcie dzięki rzece Katsura

Zacznijmy jednak od początku. Park znajduje się w pobliżu rzeki Katsura, niedaleko mostu Togetsukyo. Na samym starcie, powitają Was piękne widoki. Tutaj również możecie wynająć barkę, by się nią przepłynąć
Przed wspinaczką do "Małpiego gaju", kupujecie bilet, w otoczeniu czerwonych bram torii. 

Idziem obaczyć japońskie makaki

Jeśli jesteście zahartowani, niespecjalnie się zmęczycie przez te dwadzieścia minut, jednak pamiętajcie, że buty na obcasach odpadają. To mimo wszystko jest pod górkę, momentami można trochę posapać.

Kocha, nie kocha?

Idziemy w lesie otoczeni naturą, jeśli będziecie mieli szczęście już po drodze, napotkacie główną atrakcję wycieczki. Na samym końcu punkt obserwacyjny, oprócz zwierzaków do podziwiania, jest też panorama. Jeśli chcecie zobaczyć małe makaki, podobno największe szanse na to są wiosną, co mogę potwierdzić. 

       Mój banan i tylko mój

Zwierzaki są karmione o 10:30, 12:30 oraz 14:30. Wtedy nawet te nieśmiałe wychodzą, by nam pozować, warto więc być na miejscu w tym czasie. 

Popołudniowy małpi chill

Tylko w tym budynku jest dozwolone karmienie małpek

Ludzi pracujących w obsłudze jest bardzo wielu, jeśli mówicie po japońsku, możecie im zadać jakieś pytanie. Kobieta, którą zaczepiłam, powiedziała mi, że ona bez problemu rozróżnia każdą małpkę i może zawołać ją po imieniu. 

          Ty żywisz, ja pozuję

Czas na kąpiel?

Widziałam parę osób, które nie karmiły zwierząt, a robiły zdjęcia osobom, które wydały majątek (sto jenów), by to zrobić. Nie bądźcie, proszę aż takimi sknerami. 

Zwierciadełko, powiedz przecie....


Za to pozowanie karmimy wszystkie modelki i modelów. To się im po prostu należy. Ja czuję, że mogłabym tam spędzić cały dzień, trzaskając te małpki, kto wie,może powrócę tam kiedyś jesienią.

            Ach, jak pięknie

Godziny otwarcia:

Październik- 14 marca od 9 do 16,

potem 9 - 17

Ceny biletów:

Dla dorosłych 500 jenów, dla dzieci 250.

Jak chcecie "zmałpieć", droga wolna

Dojazd:

Linią Hankyu-Kyoto do stacji Arashiyama lub linią San-In na pieszo ze stacji Saga-Arashiyama

Strona internetowa Arashiyama Monkey Park Iwatayama


Po drodze minęła nas wypasiona riksza

Świątynia Tenryuji
By udać się do kolejnego punktu na planie naszej wycieczki przekroczyliśmy most Tongetsu. Bo dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu. Trochę wstyd, ale nie pamiętam zbyt dużo, ze zwiedzania tej świątyni. Mimo że należy ona do bardzo poważanych. Znajduje się na liście najwspanialszych świątyń UNESCO w Kioto. Jest to dla mnie nauka, by przed następną taką wyprawą lepiej się przygotować, poznać wstępnie dane miejsce.

Można wejść na teren Tenryuji od strony ogrodu lub Kuri Hall

Zbudowana w 1339 roku przez shoguna Ashikaga Takauji, była poświęcona zmarłemu cesarzowi Go-Daigo. Chociaż wcześniej znajdował się na jej terenie kolejno klasztor, jak i pałac.

Tylko na boso lub w skarpetkach

Pewnie was to nie zdziwi, większość budynków przechodziła tak częsty w Japonii cykl; spalenie, odbudowa, spalenie, odbudowa. 

Ogród w sam raz na ukojenie nerwów

Okazały ogród Sogenchi zaprojektowany przez Muso Soseki miał więcej szczęścia, gdyż zachował się w praktycznie niezmienionej formie. 

Piękny dostojny staw w ogrodzie Sogenchi

Szczególne wrażenie robi staw, który możecie oglądać, siedząc na tatami. 

Rozsiądźcie się na tatami

Świątynia niestety tylko w soboty, niedziele oraz święta oferuje zobaczenie słynnego malowidła Cloud Dragon (Pochmurny Smok). Na szczęście, jeśli nawet traficie tam w inny dzień, wciąż możecie zobaczyć piękne malowidła na ścianach bez specjalnej opłaty.

Ach, mieć taką tapetę w domu

Albo taką

Godziny otwarcia:

8:30- 17:00

Ceny biletów:

Za zwiedzanie tylko ogrodu:

Dla dorosłych 500 jenów, dla dzieci 300.

Za zwiedzanie całości dodatkowa dopłaca 300 jenów, zwiedzanie Cloud Dragon (Pochmurnego Smoka)dodatkowe 500 jenów
Dojazd:

Linią Hankyu-Kyoto do stacji Arashiyama lub linią San-In na pieszo ze stacji Saga-Arashiyama

Strona internetowa świątyni Tenryu-ji


Wkroczmy w ciszę i zieloność


Okochi Sanso – willa i ogród

Wolnym spacerkiem przez tłumy turystów, z których każdy musi pstryknąć sobie selfi na tle bambusowych pni, dotarliśmy w dość niepozorne miejsce. Cena biletu odstrasza wielu turystów. Jeśli lubicie naturę, uspokajacie się w lesie, szukacie ciszy, to miejsce w sam raz dla was. 

Czas na przekąskę w spokojnej atmosferze

Na początku możecie wypić zieloną herbatę matchę i przekąsić słodkość (w cenie biletu). Dostępne są siedzenia na ławkach lub w budynku z pięknym widokiem na bambusowy lasek. 

Zielono mi, gdy piję zieloną herbatę

Później podążając za strzałkami, nadchodzi czas na snucie się po lesie (ogrodzie). Zaprojektowanym tak by zachwycał o każdej porze roku. Zasadzone wiśnie, klony, azalie i sosny zapewniają różnorodność tego miejsca.

Czas na zanurzenie się w lesie

Cały kompleks był willą aktora Denjiro Okochi, który był gwiazdą kina z gatunku jidateki (głównie filmów z okresu Edo, walczący często mieczem). Prace nad tym miejscem trwały ponad trzydzieści lat.

Dróżki

Dróżki


Był tak popularnym aktorem, że owo miejsce jest podobno tylko jednym z wielu jego domów.

Mijamy różne posągi i bramy 

Po jego śmierci żona Taeka w 1962 wciąż ulepszała, by ostatecznie otworzyć je do zwiedzania. 

Mimo stosunkowo krótkiej metryki, miejsce robi wrażenie

Okochi Sanso bez wątpienia jest warte polecenia

Na terenie będziemy wielokrotnie napotykać budynki, do których jednak nie należy wchodzić. Mimo że miejsce jest względnie nowe, budowle są w stylach Momoya i Kamakura. Co dodaje im lat.

Jakże pięknie tu musi być jesienią

A praktycznie na samym krańcu ogrodu dostępne jest małe muzeum. 

Muzeum Denjiro, ze zdjęciami aktora

Tam możemy zobaczyć, jak wyglądał aktor, niestety bez opisów angielskich. 

Dla fanów filmów z gatunku chanbara 


Jeśli lubicie medytować, udajcie się koniecznie do Hali Myoukou-an, mogą tam wejść tylko ludzie powyżej 15 roku życia. 

Hala Myouko-an do medytacji

Jest to wspaniałe miejsce do medytacji, w której możecie nawet odczytać sutry, są dostępne również w języku angielskim. Idealne miejsce na odpoczynek od gwaru i pogoni turystów.

Widok na najprawdopodobniej świątynię Mikami-jinja, do której udają się wszyscy pragnący pięknych włosów

Ceny biletów:

Za zwiedzanie tylko ogrodu:

Dla dorosłych 1000 jenów, dla dzieci 500.


Dojazd:

Linią Hankyu-Kyoto do stacji Arashiyama lub linią San-In na pieszo ze stacji Saga-Arashiyama


Strona internetowa świątyni Tenryu-ji




Świątynia Jojakko


Z ciszy i spokoju wyruszyłam ku bambusowej drodze. Ścierając się z tłumem, udałam się do kolejnej oazy. Świątynia ta leży na zboczu góry Ogura i tutaj przydadzą się lepsze buty, bo trzeba się trochę nachodzić. 

Czas się zmachać

Miejsce to jest przez wiele osób zachwalane, jako ukryta perełka. Niezbyt popularna, a zachwycająca. Być może również przez to, że mało zatłoczona. Stworzona przez mnicha Nisshin, który był wcześniej głównym kapłanem w świątyni Honkokuji. Facet ten był na tyle lubiany, że mieszkańcy Kioto podarowali mu ten teren. Dzięki temu na swojej emeryturze mógł on ufundować ten przybytek. 

Idealne miejsce na leczenie tęsknoty za lasem

Miejsce to niezwykle się zmienia wraz z porami roku. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie rozległe połacie mchu, czułam się jak w magicznej krainie. Nie bez powodu nazywa się ją świątynia bez ścian. Dzięki klonom również pięknie się prezentuje jesienią. Jeśli macie szczęście w zimie, śnieg otula ją niczym puchową kołderką.

Pagoda Tahato w całej swej okazałości

Może Was to zdziwi, ale możecie tam spędzić całkiem dużo czasu, a dostarczona przy zakupie biletu ulotka w języku angielskim, opisuje poszczególne budynki. Największe wrażenie robi bez wątpienia Pagoda Tahoto, jeśli do niej dotrzecie, zobaczycie też piękną panoramę na Arashiyamę. 

                                                            Myoken Bodhisattva, niepozorny o ogromnym znaczeniu

Na mniej jednak zrobiła również pozytywne wrażenie Myoken Bodhisattva. Buddyzm był zawsze bliski mojemu sercu, z tego, co wyczytałam miejsce to, stanowi coś w rodzaju uświęconej gwiazdy. Ten mały budyneczek urzeka swoją prostotą. Ma ono ochraniać cały kraj. Tuż obok niej znajdziecie Główną Halę, która jest tak naprawdę częścią Zamku Momoyama, która została tutaj przeniesiona.

Główna hala

Nadszedł czas na wyznanie swojej największej porażki. Nie zrobiłam zdjęcia Bramy Niomon, która stanowi najstarszy element tego obszaru, jest naprawdę piękna. Mam teraz powód, który mnie zaprowadzi w te okolice ponownie. Ominęłam też niestety galerię, która znajduje się w jej pobliżu. Piszę jednak o tym tutaj, byście uczyli się na moich błędach, co jak co, do idealnych podróżników nie należę.

Zachwycające połacie mchu

Pamiętajcie jedynie, że mech jest tam tak piękny, gdyż nikt po nich nie chodzi, więc pozostawcie go właśnie takim. Oby jak najdłużej zgodnie ze swoją nazwą świątynia ta pozostała krainą wiecznej szczęśliwości.


Godziny otwarcia:

8:30- 17:00

Ceny biletów:

400 jenów

Dojazd:

Linią Hankyu-Kyoto do stacji Arashiyama lub linią San-In na pieszo ze stacji Saga. Tutaj czeka na was filmik, pokazujący jak tam dotrzeć.

Strona internetowa świątyni Jojakko



Dawien, dawno otwierano tę bramę tylko dla  wysłanników cesarskich

Świątynia Nison-in


Następna świątynia znajdowała się w odległości ledwie 3 minut. Jej nazwa łączy w sobie imiona dwóch Buddów, obecne w hali głównej. Świątynia początkowo ufundowana w latach 834-848, niestety wszystkie budynki spłonęły w wojnie Onin (1467-1477), ale odbudowano halę główną oraz bramę dla cesarskich posłańców w 1521.

Można przez chwilę odpocząć przed dalszym zwiedzaniem

Świątynia ta, aż do przeniesienia się stolicy do Tokio, służyła cesarskiej rodzinie. 

Wielopoziomowy cmentarz

Wiele osobistości zostało pochowanych na jej cmentarzu. Osobiście, mam problem z fotografowaniem cmentarzy. Widziałam parę bardzo ciekawych. Tuż obok mojego domu znajduje się jeden z przepięknym kurhanem. Mam jednak opory przed dzieleniem się takimi zdjęciami. Jeśli byliście kiedyś na cmentarzu żydowskim w Łodzi, to miejsce może wam się z nim skojarzyć. Dzięki licznym drzewom i ciszy wydaje się to idealnym miejsce spoczynku. Wiem, że niektórzy Japończycy, poszukują nawet grobów rodzin, które zapisały się w historii Japonii.

Są tu jacyś fani takich ogrodów?

Na terenie świątyni znajduje się szpaler, wysadzony na zmianę wiśniami i klonami. Dzięki czemu latem zachwycamy się różem a jesienią czerwienią.
Do tego pamiętajcie, by uderzyć trzy razy w dzwon na szczęście. Oczywiście, po uiszczeniu datku. Obrzęd ten jest doprawdy przepiękny. Pierwsze uderzenie ma przynieść szczęście nam, drugie ludziom wokół nas, a trzecie całej ludzkości. Jednym słowem piękno rozprzestrzenia się jak fala dźwięku.

Belfry, dzwon szczęścia

Podobno na jej terenie, jeden z najsłynniejszych japońskich poetów Teika ukończył „Zbiór z Ogura- po jednym wierszu od stu poetów”. Antologia ta jest używana do grania w karutę, zbioru kart, którymi w zależności od zaawansowania Japończycy, bawią się już od przedszkola na różne sposoby. Podobno w maju, można obserwować kobiety w tradycyjnym stroju z okresu Heian, gdy oddają hołd tej tradycji.

Urzekły mnie okienka wyglądające na ogród

Na szczęścia, to miejsce też nie jest nadmiernie zatłoczone, więc warto rozważyć jego odwiedzenie.
Jeśli przybędziecie tam wiosną i jesienią, można odwiedzić również pokój herbaciany.

Mini statua wśród kwiatów

Godziny otwarcia:
9:00- 16:30

Statua po raz drugi

Ceny biletów:

Dla dorosłych 500 jenów, dzieci do 12 roku życia za darmo. Za darmo również dla osób niepełnosprawnych, po okazaniu certyfikatu.


Dojazd:

Linią Hankyu-Kyoto do stacji Arashiyama lub linią San-In na pieszo ze stacji Saga.


Strona internetowa świątyni Nisonin



                                         Świątynia Gio-ji (Giouji)

 Oaza zieloności

Mogłoby się wydawać, że już za dużo tych świątyń, ale mi wciąż było mało. By nabrać sił, zmierzając do kolejnej, posililiśmy się japońskim daniem z makaronem soba w malutkiej restauracji, którą z całym przekonaniem mogę polecić. Porządne jedzenie, za znośną cenę. Dodam, że po drodze można było napotkać wiele pokus dla łasuchów. Mnóstwo stoisk z lodami z zielonej herbaty, czy nawet z tofu. Jeśli nie jesteście na diecie, warte spróbowania.
Czas był udać się do malutkiej, zamszonej świątyni. Była ona kiedyś żeńskim klasztorem, niestety dość zapadłym, aż została przejęta przez świątynię Daikaku-ji. W związku z tym można kupić bilet do obydwu, jednak od tej głównej dzieli nas 20 minut. Ja zrezygnowałam z zobaczenia Daikaku-ji tego samego dnia. Ponieważ Gio-ji jest bardzo malutka, istnieje prawdopodobieństwo, że będziecie ją oglądać, gdy jest zatłoczona. Nie bez powodu narzucony jest tor zwiedzania, zaczynamy od prawej strony.

Przygotujcie się na tłok

Historia tego przybytku nie należy do najszczęśliwszych. W legendzie z Heike piękna dworska tancerka związała się z potężnym watażką Taira no Kiyomori. Niestety została po pewnym czasie, porzucona dla młodszej Hotoke Gozen. Co gorsza, kochanek zarządził, by tańczyła dla niego i jego nowej oblubienicy. Gio odmówiła, twierdząc, że woli zginąć. Jednak jej rodzina błagała ją, by tego nie robiła, gdyż naznaczyłaby wszystkich jej krewnych hańbą. Ostatecznie wzgardzona tancerka, postanowiła resztę swojego życia, spędzić wraz z matką i siostrą w klasztorze. Co może zaskoczyć, po pewnym czasie dołączyła do niej Hotoke Gozen, szukając u Gio wybaczenia. Zdała sobie sprawę, jak przyczyniła się do tragedii tancerki, oraz faktu, że sama niedługo może być tak samo potraktowana.
W świątyni w głównej hali możemy zobaczyć dość ciekawe posągi, jednak nie można ich fotografować. Mamy więc kosmicznego Buddę Dainichi Nyorai oraz posągi kobiet, o których wspomniałam wcześniej. Intrygujące jest, że niesławny watażka również został wyrzeźbiony, jednak znajduje się w oddaleniu od kobiet. Posągi są bardzo ciemne i mają wykonane oczy z kryształu.

Okienko tęczowe w głównej hali

Oprócz nich możemy zobaczyć niepozorne okienko, które nazywane jest „tęczowym”. Gdy zasłoni się je, białym przepierzeniem, kolor przy dobrze padającym świetle daje tęczową poświatę.

Jakże tutaj jest zielono

W centrum przybytku znajdują się zaś połacie mchu. Na terenie mamy również wystawione próbki różnych rodzajów mchu, co pomaga nam dostrzec niejednorodność tego miejsca. Połacie zieloności przecinają drobne strumyki. Warto też zajrzeć do tego miejsca jesienią, gdy klony przybierają piękny czerwony kolor.

Mała galeria, tuż obok bambusowego lasku

Przed zobaczeniem świątyni lub tuż po koniecznie sprawdźcie małą galerię, poznacie ją po niewielkim lasku bambusowym.

Bambusowy lasek bez tłumów turystów to lubię

Godziny otwarcia:
9:00- 17:00


Ceny biletów:

Dla dorosłych 300 jenów, dzieci 100 jenów


Dojazd:

Linią Hankyu-Kyoto do stacji Matsuo-Taisha, następnie autobusem do Saga Shogakko mae. Lub linią San-In na pieszo ze stacji Saga-Arashiyama (około 22 minuty).


Strona internetowa świątyni Gio-ji


Zdjęcie z daleka na jedną z alejek


Świątynia Nenbutsu-ji w Adashino (Adashino Nenbutsu)

Jeśli dotarliście ze mną do końca, szczerze dziękuję. Starałam się wyłuskać jak najciekawsze informacje o każdym obiekcie i zebrać je w jedno. Włożyłam w to sporo pracy, dzięki czemu odkryłam, że warto większą uwagę przykładać do miejsc, które odwiedzamy. Zrozumiałam, że bez przygotowania, często pomijamy rzeczy, które są warte docenienia.
W ostatniej świątyni na szlaku praktycznie nie robiłam zdjęć. Mimo że jest ona bardzo widowiskowa. Jednym z powodów było zamknięcie lasku bambusowego ze względu na uszkodzenia z powodu tajfunu. Drugi powód? To miejsce jest tak naprawdę ogromnym cmentarzem, więc podług mnie, nie do końca wypada rzucać się na nie z kamerą.
Teraz wróćmy do jego historii.
Ta świątynia pochyla się nad nieszczęściem ludzi, którzy nie posiadali rodziny lub zginęli w pielgrzymce na górę Atago, i nie mogli, otrzymać należytego pochówku. Bywało, że ciała zostały pozostawiane bez spalenia, a kości ludzkie leżały w otwartych grobach. Do czasu, gdy mnich Kukai ulitował się nad tymi istnieniami i je zaczął palić. Następnie zaś świątynia stała się miejscem, gdzie praktykowano modlitwy do Buddy Amitabhy (nenbutsu- praktyka wizualizacji Buddy) w dwunastym wieku wraz z przybyciem do niej księdza Honen. Budda ten jest kojarzony ze współczuciem i wieczną krainą szczęśliwości. W głównym budynku znajduje się jego posąg wykonany przez rzeźbiarza Tankei w okresie Kamakura (1183-1392). Nie można go fotografować. Za to w głównym budynku często jest przedstawiana sztuka lub bukiety ze świeżych kwiatów.
Świątynia słynie z około ośmiu tysięcy posągów buddów. Znajdowały się one na terenie Adashino, (którego nazwę można przetłumaczyć jako krainę smutku), około stu lat temu zebrano je i ułożono w rzędach na obszarze świątyni. Uważa się, że większość z nich pochodzi z okresu Heian (793-1183) do Edo (1614-1863). Nie ma jednak żadnych danych na kamieniach, więc informacje te są szacunkowe. Co roku w ostatnią sobotę i niedzielę sierpnia posągi są rozświetlane tysiącem świec, by oddać hołd duszom przodków w ceremonii „Sento-kuyo”. Należy zapłacić, by otrzymać broszurkę i świecę (cena około tysiąca jenów). W internecie znalazłam sprzeczne informacje, w niektórych miejscach pisano, że należy dokonać rezerwacji, w ulotce otrzymanej w świątyni pisano, że nie ma takiej potrzeby. Do tego niektóre źródła podają, że obrzęd odbywa się 23 i 24 sierpnia. Jeśli wybieracie się do świątyni, polecam sprawdzić jej oryginalną stronę. W roku 2020 obrzędy nie będą dostępne dla ludzi spoza świątyni, by zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Jeśli chcecie sfotografować posągi, można to robić tylko poza alejkami, nie pośród nich.
Na terenie świątyni znajdują się również posągi Jizo (Ksitigarbha) wspominające nienarodzone dzieci.

Stupa w świątyni Nenbutsu Adashino

Przed jego główną częścią zobaczymy stupę, która jest bardzo ważną budowlą w buddyzmie. Początkowo chowano w niej ważne osobistości, miała zaznaczyć, że na danym obszarze kultywuje się buddyzm, zbierała relikty, a mówi się, że również wpływała ona pozytywnie na ludzi znajdujących się w jej pobliżu. Ta znajdująca się na terenie Adashino Nenbutsu, prawdopodobnie jest kopią Wielkiej Stupy Sanchi w Indiach, skąd wywodzi się buddyzm. Znalazłam tylko informację, że jej stworzenie miało podkreślić przyjaźń z budowlą, na której była wzorowana.
Tak oto zakończyliśmy pieszą wycieczkę. Polecam tę trasę latem, gdy upał daje się w kość i przyjemnie jest schronić się w zalesionych obszarach. Chociaż obroni się również w innych porach roku. Jeśli macie jakieś pytania, pozostawcie je w komentarzach.


Godziny otwarcia:
9:00- 16:30


Ceny biletów:

Dla dorosłych 500 jenów, dzieci 400 jenów, uczniowie podstawówki lub młodsi wchodzą za darmo.


Dojazd:

Linią Hankyu-Kyoto do stacji Arashiyama potem autobusem do przystanku Toriimoto.

Lub linią San-In na pieszo ze stacji Saga-Arashima potem autobusem do przystanku Saga Shakado mae.


Strona internetowa świątyni Adashino Nenbutsu

  • Share:

You Might Also Like

4 comments

  1. Rzeczywiście rozpisałaś się. Okienka niczym chińskie bramy księżycowe- zapraszają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam zawrzeć jak najwięcej informacji. Raz a dobrze :)

      Usuń
  2. OMG
    Jaki fantastyczny post! Czytałam i nie mogłam ochłonąć z wrażenia. Dawno nie oglądałam tyle piękna! Wiem, że nigdy nie dotrę do Japonii i dlatego bardzo dziękuję za relację z niezwykle egzotycznych miejsc. Wprost nie mogę oderwać oczu od doskonałych zdjęć. Wszystkie są bardzo piękne. Szczególnie utkwiły mi w pamięci trzy zdjęcia: Wkroczmy w ciszę i zieloność, Dróżki, Idealne miejsce na leczenie tęsknoty za lasem.
    Z Maroka są mi znane małpki makaki. Tam potrafiły wyrwać torebkę bo poczuły w niej owoce. Tutaj są bardzo delikatne, ułożone. Przypuszczam, że to za sprawą systematycznych godzin karmienia.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa.
      Bez wątpienia godziny karmienia mają wpływ na ich ułożenie. Słyszałam, że w Indiach są również bardzo agresywne. Obsługa miejsca również pilnuje ludzi, przy wejściu karzą chować torby, które mogłyby małpy zachęcać do działań rabunkowych :). Również wkraczają, gdy ktoś kuca lub zachowuje się w sposób, który może małpki irytować.

      Usuń