Z kroniki niezdrowego jedzenia - chipsy sriracha

By To Nie Manga - 23 listopada



Ostatnimi czasy ze względu na wzmożony okres pracy trochę przystopowałam z blogiem, gdy sześć dni w tygodniu pracujesz po 12 godzin zostaje mało czasu na przyjemności. Ale niedługo już okres świąteczny więc nadrobię zaległości, póki co zapraszam na mój instagram. A tutaj kolejny post o niezdrowym jedzeniu.
Sriracha.... wydaje mi się, że nie jest ona jakoś szczególnie popularna w Polsce. Usłyszałam o niej pierwszy raz oglądając filmiki  "Tasted"  na Youtubie  i zastanawiałam się co to właściwie jest. Następnie koleżanka z pracy, która spędziła dłuższy czas w Stanach zachwalała ten sos. Zaopatrzyłam się więc w butelkę srirachy w łódzkich "Kuchniach świata" by doznać rozczarowania. Sos był dla mnie zdecydowanie zbyt czosnkowy i nie podszedł mi, pozostaję za to fanką harissy bądź tabasco. Również w Japonii kupiłam srirachę jednak bez czosnku i używam jej w zastępstwie ketchupu, bo nie mają tutaj ostrych, tylko mdłe łagodne. Nadal jednak nie jest to coś co uwielbiam. 
Jakim więc zaskoczeniem było dla mnie gdy zakochałam się w chipsach o smaku srirachy. A powód jest prosty, są one mieszanką smaku kwaśnego i ostrego z lekkim posmakiem słodyczy. Ja zaś lubię czasem wgryźć się w cytrynę i mogłabym zajadać się bez końca kiszonymi ogórkami. Dziwi mnie to, że nie znajduję tych samych smaków w samym sosie. Za to chipsy, och były po prostu przepyszne. Całe szczęście, że chyba należały do sezonowych i zniknęły już ze sklepów. Chociaż kto wie. Dumnie chwalą się swoim amerykańskim pochodzeniem, a wszystko co z tego kraju pochodzi jest bezgranicznie uwielbiane przez Japończyków. Na szczęście ostatnio nie mam zbyt wiele czasu by zachodzić do sklepów, więc rzadko jestem kuszona.
A czy wśród Was znajduje się jakiś fan srirachy ? Jaką markę polecacie ?

  • Share:

You Might Also Like

0 comments