Moje starcie z japońską kuchnią na co dzień
Kiedy naiwnie zakochałam się w kulturze Japonii, byłam wielką orędowniczką zupy miso. Następnie zaczęłam tutaj mieszkać i odkryłam, że zupa zupie nierówna. Zaś kiedy spróbowałam miso w mojej pracy, odkryłam, że w niektórych wydaniach jest dla mnie praktycznie niejadalna. Więc dzisiaj opiszę Wam mój ideał.
Lubię, gdy używa się mało sfermentowanej pasty o żółtym kolorze. Warzywa w niej wolę, gdy są dodane pod koniec i lekko chrupiące. Dyskfalifikuję te z miękkimi, rozgotowanymi, dla mnie wtedy to staje się tylko smutną breją. Ogromnym plusem zupy miso jest jej wielka różnorodność. Można podążać za sezonami i wybierać warzywa, które są w danej porze roku najlepsze. I chociaż nie jestem fanką tofu, w poniższym przepisie dodane są kawałki atsuage, smażonego w głębokim oleju tofu, które dzięki brązowej skórce nabiera ciekawszej formy.
A najważniejsze w tej zupie jest to, jak szybko i bez większego wysiłku można ją przygotować.
Przepis na zupę miso z bok choy
Składniki:
Bok choy 1 liść
Smażone tofu 1 kawałek
Dashi półtorej szklanki
Miso 1 łyżka
Przygotowanie:
Pociąć bok choy i smażone tofu na większe kawałki.
Rozgrzać dashi, dodać pokrojone składniki, poczekać około dwóch minut.
Zdjąć zupę z ognia, dodać miso i porządnie wymieszać.
Przepis pochodzi z książki
Napisanej dla matek, które przez ograniczenie cukru chcą stracić centymetry w talii. Postanowiłam większość z nich zamieścić na blogu, gdyż są dość zdrowe jak na codzienną japońską kuchnię. Mało jest w nich cukru, soli i mięsa, a bardzo dużo warzyw, co niestety nie jest typowe. Do tego dania są bardzo proste w przygotowaniu, dlatego polecane dla zarobionych ludzi (czy to matek, czy ludzi z ograniczonym czasem, którzy chcę zdrowo gotować). Możecie książkę zakupić na Amazonie. Polecam!. Blog autorki Inoue Kanae również warto sprawdzić.
0 comments