Sezon na japoński plażing oficjalnie zakończony - plaża PichiPichi
By To Nie Manga - 04 września
Wspomnienia z plaży PichiPichi (plaży Hakotsukuri)
Wakacje już się skończyły. Czas do szkoły. Nam udało się wyskoczyć na jedną z najbliższych plaż o malowniczej nazwie Pichipichi w środku sierpnia. Trzeba powspominać.
Zawsze lubiłam spędzać czas nad morzem. Odgłos fal działa na mnie relaksująco. Z wiekiem nie odnajduję już takiej przyjemności w wylegiwaniu się na słońcu. Wolę pływać albo jak mors wylegiwać się, podmywana falami. W Polsce zazwyczaj trafiałam na dość zimne morze albo zakaz pływania. Zaliczałam więc co najwyżej spacer w morskiej toni. Tutaj jednak ze względu na ciągnące się całe lato upały, spokojnie można było się kąpać bez obawy o szok termiczny. A czym jeszcze, różni się japońska plaża na pierwszy rzut oka ?
Po pierwsze nie ma parawanów, które chyba powoli stają się symbolem polskich plaż. Ciekawa jestem czy w innych krajach ludzie mają również potrzebę wydzielenia swojego skrawka ziemi. W Pichipichi duża część przyjechała również na grilla. To było dla mnie zaskakujące ilu z nich stoi przy ruszcie, je razem, a do wody wyskakuje od czasu do czasu.
Czas na posiłek, barbecue z plażą tuż obok |
Po drugie, plażowa moda. Bardzo wiele kobiet chroni się przed opalenizną, zasłaniając całe ciała. Nie wynika to jedynie z dbania o zdrowie, Japonki często chcą pozostawić swoją skórę jak najjaśniejszą. Stąd nie zdziwcie się latem, widząc rękawiczki, albo kobietę z całkowicie zasłoniętą twarzą, która jedzie na rowerze, dzierżąc parasolkę.
Taki "look" spotkać można całkiem często |
Po trzecie, przekąski. Japończycy uwielbiają swoją kuchnię, dlatego nad morzem je się to, co tak naprawdę jest popularne wszędzie indziej. Można dostać fast foodowe smażone w głębokim tłuszczu owoce morza, jak i parówkę. Dziwić może, że nie widzieliśmy nigdzie hamburgerów ani hot dogów. Obowiązkowy jest też cięty lód polany sokiem, kakigori. Przysmak, którego fenomen wciąż pozostał dla mnie nieodkryty.
Piwko i smażone kalmary |
Na tropie |
Po piąte, platformy. Nie jest to raczej powszechne na japońskich plażach, ale na Pichipichi były i się w nich zakochałam. Fajnie jest złapać oddech po pływaniu i dać się unosić na falach. Można przy okazji pośmiać się z osobami, które walczą, by wdrapać się po drabinkach i poobserwować, jakie dmuchane koła są modne w tym roku, a odpowiedź jest międzynarodowa; tak jak wszędzie, flamingi.
Więcej platform na plażach! |
Co roku mam sobie kupić taki dmuchawiec, a potem rezygnuję |
Wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Żeby jeszcze na chwilę zapomnieć o końcu lata, będę systematycznie wrzucać wspominkowe zdjęcia na Instagrama, by choć trochę odwlec nieuniknione.
Dojazd:
Dojedź linią Nankai do Hakotsuri Beach, idź do plaży.
3 comments
Fajne foty. :)
OdpowiedzUsuńU nas 1 września pogodę szlag trafił, jakby ktoś przełączył wajchę z lata na jesień.
A wiesz, że tutaj też chłodek. Ledwie 24 stopnie :).
OdpowiedzUsuńU nas chłodek ma od dwóch dni 13 stopni i przenikliwy wiatr z deszczem.
OdpowiedzUsuń