Japoński serwis. Czy naprawdę jest taki idealny ?

By To Nie Manga - 23 lipca

Co takiego ma w sobie japońska obsługa klienta, że jest tak doceniana na świecie ?
Czy chodzi o szybkość wykonania usług ? A może o powszechną dostępność i wygodę ? By zobrazować gdzie tkwi ów sekret przytoczę parę sytuacji, które przydarzyły mi się w zaledwie przeciągu miesiąca, i które mogą trochę zaskakiwać.
Na lotnisku dotarłam jako pierwsza do bramek dla cudzoziemców. Po pokazaniu listu uwierzytelniającego i wizy, zaczęto drukować moją kartę pobytu. Jednak, drukarka wyraźnie odmawiała zakończenia tej procedury. Bo trzecim podejściu zostałam odesłana do innego okienka, gdzie cała procedura zaczęła się od nowa.Wszyscy inni zdążyli być obsłużeni. Czy byłam bardzo zdenerwowana ?
Kiedy pojechałam zarejestrować swój adres w urzędzie miejskim okazało się, że brakuje mi jednego dokumentu i muszę tam wrócić. Za drugim razem na wydanie wszystkiego oczekiwałam prawie godzinę. Czy mój poziom irytacji sięgnął wyżyn ?
Postanowiłam kupić telefon. Bez niego praktycznie nie można szukać pracy. Ponieważ mam wizę na okres jednego roku, żadna firma nie zaryzykuje podpisania ze mną umowy. Musi być na K. Mimo, że wybraliśmy najtańszy plan, K musiał z 10 razy wpisywać swoje nazwisko, klikać zgody i po godzinie oznajmiono nam, żebyśmy się przeszli i wrócili za godzinę. Wróciliśmy raz, mój numer nie był gotowy, za drugim razem poproszono nas byśmy poczekali  kolejną godzinę. Wreszcie za trzecim razem sukces. Jak bardzo żałowaliśmy, że wybraliśmy właśnie tą firmę ?
Każda z tych historii daje całkiem dużo powodów do zdenerwowania. Ciskanie inwektywami, nerwowe tiki, jak często zdarzało się nam niwelować w ten sposób napięcie. Jednak jest tutaj jedna drobna cecha a właściwie dwie, które niwelują agresję.
Po pierwsze organizacja. Wchodząc czy to do urzędu,czy na lotnisko, wiesz gdzie iść i po co. Zazwyczaj na pierwszy ogień rzucona jest osoba, która tłumaczy gdzie należy się udać, jakie papiery wypełnić itp. Gdy znajdziesz swoje okienko dostajesz numer, na ekranach wyświetla się kiedy nadeszła Twoja kolej. Masz też gdzie siedzieć, bowiem przygotowana jest duża ilość krzeseł. W Polsce urzędnicy stają się coraz sympatyczniejsi i pomocni. Jednak wchodząc do takich placówek, zawsze musisz się naszukać. A jeśli nawet jest dużo ludzi oczekujących zazwyczaj nie ma miejsca by ich usadzić. W urzędzie imigracyjnym w Łodzi mimo, że siedzieliśmy po odpowiednio opisanym pokojem, okazało się, że tam nie przyjmują. Gdy przypadkowo znaleźliśmy odpowiedni wyszedł urzędnik o 15 mówiąc, teraz niech wchodzi tylko jedną osobą, reszta niech idzie do domu. Wydaje mi się, że pracownik, który objaśniłby nam jak poruszać się po urzędach, mogłaby pomóc skanalizować złość, która rodzi się z napotkanego chaosu.
Po drugie, uprzejmość. Zarazem gdy drukarka odmawiała posłuszeństwa lub oczekiwaliśmy na telefon, obsługujący nas pracownicy byli bardzo zawstydzeni. Tak mnie przepraszali, że aż głupio byłoby mi się na nich złościć. Ich gestykulacja, wyraz twarzy, ton głosu wyrażały ból i smutek. Trudno było mi się na nich zdenerwować. Może nie na każdego to działa, ale na mnie zdecydowanie tak. Ich grzeczność sprawia, że i ja sama mam ochotę być grzeczniejsza.
Dodatkowo gdy napotykają  trudności szukają rozwiązań, w Polsce zbyt często spotykam się z rozłożeniem rąk. A powszechna jest opinia, że Japończycy myślą tylko schematami i nie wykorzystują alternatywnych rozwiązań. Nie zgodzę się z tym uogólnieniem.
Ostatecznie w ramach przeprosin za długie oczekiwanie dostaliśmy sześciopak napoju alkoholowego okraszonymi słowami wyrażającymi skruchę.
Trzeba też wspomnieć jak ważną rolą jest imperatyw klienta w japońskich firmach. Oni raczej nie śmieją się ze zwrotu : "Klient nasz Pan". Tam jest to traktowane z dużą powagą. I od razu pojawią się głosy, "no tak ale tam jest inna płaca". I na pewno jest w tym dużo racji. Jednak gdy pracowałam w fabryce za dość marną stawkę, naprawdę pracownicy przejmowali się by produkty wyglądały jak najlepiej.
Podsumowując jest jeszcze jeden tajemniczy składnik. Przywiązanie całego społeczeństwa do zasad i zachowania grzeczności.
Nie dziwię się urzędnikom w Polsce, że mają dość. Są przeładowani pracą a niektórzy petenci są po prostu nieokrzesanymi chamami. Stąd mam świadomość, że by mieć lepszą obsługę klienta sami musimy stać się lepszymi klientami.

  • Share:

You Might Also Like

0 comments