Należę do grupy bardzo leniwych turystów. Zarówno w fazie przygotowań, jak i w trakcie swoich wycieczek. Bywa, że trochę się spinam jak wiem, że jadę w jakieś miejsce, którego nie mam szansy ponownie odwiedzić. Jednak zazwyczaj zwycięża moje nieróbstwo. Obecnie mieszkam w odległości około półtorej godziny od Kyoto. Dlatego nie mam ogromnego parcia na to by wszystko tam zobaczyć za jednym zamachem. Zresztą nie jest to bez wątpienia możliwe. Ilość miejsc do zwiedzenia, jest niewątpliwie przytłaczająca. Dlatego w czasie dni wolnych na początku roku postanowiłam podejść do tego zadania na luzie. Mapy nie są mi szczególnie bliskie. Użyłam jednak aplikacji odigo by wyznaczyć sobie trasę bliski atrakcji, które można pokonać niskim kosztem używając komunikacji miejskiej. Ostatecznie, całą trasę przeszliśmy na piechotę. Po drodze trafiliśmy również na miejsca, których nie mieliśmy w planach.
Być
może przyda Wam się taki prosty plan, gdybyście na spokojnie
chcieli połazić po Kyoto.
Dla
osób bardziej ambitnych i znających angielski polecam aplikację
odigo.jp, która może zdecydowanie ułatwić cały proces
planowania.
Jeśli
szykujecie się na podróż do Japonii, warto byście sprawdzili
ustawowo wolne dni.
Tutaj
możecie zobaczyć, że wcale nie jest ich tak mało.
Warto
się wybrać w inne dni, albo w środku tygodnia. Kyoto jest
popularnym celem wycieczek, a w święta liczba ta znacznie się
zwiększa przez liczny udział autochtonów.
My
wybraliśmy na naszą wycieczkę drugi styczeń, i praktycznie
wszystkie najbardziej znane miejsca były oblężone.
Zaczęliśmy
od Fushimi Inari, by po wspięciu się na górę udać się do
Kyomizu Dera. Po drodze przeszliśmy obok świątyni Sanjusangendo.
W trakcie wyprawy do jednego z obiektów dziedzictwa kulturowego Japonii mijaliśmy niezwykle rozległy cmentarz, który robi ogromne wrażenie.
Nazwijcie mnie staromodną, ale nie zrobiłam tam zdjęć, gdyż
koncept pstrykania nad czyimiś grobami, wciąż mnie odrzuca.
Ze
świątyni Kyomizu Dera poprzez Higashiyama podreptaliśmy na
Rynek Nishiki. Higashi jest Wam bez wątpienia znana ze zdjęć,
nawet jeśli nie zdajecie sobie z tego sprawy. Wąskie uliczki, na
których znajdują się liczne drewniane, klimatyczne sklepy. Do
tego, możecie często w nich spróbować ich wyrobów za darmo.
Warto nie ryzykować gdy kupuje się tradycyjne kiszonki lub
słodycze.
Na
koniec naszej wyprawy mieliśmy w planach odwiedzić Zamek Nijo
(Nijojo), który okazał się zamykany wcześniej ze względu na
święto. Nie bierzcie więc ze mnie przykładu i sprawdzajcie takie
rzeczy na zaś. Przez przypadek jednak po drodze do niego wpadliśmy
na świątynie Rokkakudo. Całą przygodę zakończyliśmy na stacji
głównej w Kyoto, gdzie za darmo można zobaczyć całkiem niezłą
panoramę miasta i wieżę Kyoto.
Jest
to świetna trasa dla niezaprawionych piechurów. A jeśli lubicie
oszczędzać na autobusach, idealna na sknerowatą kieszeń. Czekam
na uwagi, również od wzorcowych podróżników.
0 comments