Pola
ryżowe już nie zachwycają swoją zielenią. Z każdym dniem stają się
bardziej żółte, a kłosy uginają się od ciężkiego ryżu, a większa ich
część leży zaorana. Gdy nadchodzą zbiory, każdy rolnik zaś marzy by były
obfite. Nie zaszkodzi więc błagać bogów o ich wstawiennictwo. Tak oto w
1703 roku gdy Okabe Nagayasu daimyo zamku w Kishiwada modlił się do bogów w Fushimi Inari-taisha w Kyoto festiwal Kishiwada Danjiri się rozpoczął.
Co roku w połowie sierpnia i października grupy miejscowych ciągną 3 tonowe drewniane platformy wyrzeźbione z prawdziwym kunsztem, w rytm przygrywanej melodii na bębnach i flecie krzycząc "shorai". Zaś na dachu platformy stoi, a właściwie skacze i tańczy; daiku-gata. Jego występ ma zachęcać zastępy ciągnących platformę do wysiłku. On również przyciąga największą uwagę i laury, szczególnie gdy spektakularnie przeskakuje na platformie podczas niebezpiecznych skrętów. Samych platform jest około 35, i każda z nich reprezentuje odmienne dzielnice miasta. Można je rozpoznać po odmiennych ubraniach członków danej drużyny.
Podobno festiwal ten należy do jednego z najsłynniejszych w okolicy Osaki. Inne miasta w okolicy też organizują mniejsze festiwale, jednak Kishiwada przyciąga większą skalą. Poziom organizacji może naprawdę budzić zdumienie. Przed pojawieniem się platformy kroczy zastęp panów upewniających się, że ludzie są bezpieczni. Bowiem wypadki się zdarzają. Nawet nie chodzi tutaj o głupich przechodniów, którzy stoją na tyle blisko, że jeśli platforma się wyślizgnie mogą stracić życie. Czasem nie ma za bardzo miejsca by schować się na wąskich uliczkach. Przekonaliśmy się o tym sami, gdy już wracaliśmy do domu i co chwila musieliśmy przystawać, bo nadchodziła kolejna procesja. Zaś siły porządkowe, albo straszyły nas śmiercią albo dziękowały za współpracę. Tylko, że czasem nawet gdy staruszek kazał się nam cofać, nie za bardzo mieliśmy gdzie ze względu na ściany budynków.
Poza specyfiką festiwalu czymś co przyciąga jest duch wspólnoty miejscowych.
Bardzo
mi się podobało zaangażowanie dzieci w to wydarzenie. Te młodsze bawiły
się zabawkami w kształcie platform, starsze zaś były wysłane na sam
początek by ciągnąć platformę, młodsze biegały zaś na samym końcu z
rodzicami. Dziewczynki zaś zachwycają kunsztownymi fryzurami.
W tym roku ze względu na tajfun tłumy były znacznie mniejsze. Na szczęście prognoza pogody zawiodła, i chociaż w sobotę padało, niedziela już była sucha mimo pochmurnego nieba. Gdy zaś stałam i obserwowałam skręcające pochody nagle na wszystkich naszych telefonach odezwał się alarm, ostrzegający przed uderzeniem potężnego deszczu. Być może bogowie jednak cenią sobie to wydarzenie, bo nic takiego nie nadeszło.
Pomimo
mniejszej grupy ludzi wciąż ciężko było coś dostrzec albo uchwycić na
zdjęciach, niektórzy świadomi tych niedogodności zaopatrzyli się
wcześniej w przenośne drabinki bądź załatwili sobie lepsze miejsca
widokowe.
Poza atrakcjami jakie Kishiwada festiwal oferuje, możecie oczywiście się pożywić typowym jedzeniem dla takich japońskich wydarzeń; takoyaki, yakisoba, banany w czekoladzie, jabłka w lukrze itp.
Ja zaś spróbowałam smakołyku którego nie poznałam wcześniej, mimo swojej prostoty ta przekąska smakuje nadzwyczajnie dobrze.
Jeśli więc będziecie w okolicach Osaki w połowie września na pewno polecam to wydarzenie.
0 comments