Nieporadne próby gotowania

By To Nie Manga - 16 września



Mogłoby się wydawać, że przez ostatni miesiąc zajadam się smakowymi fantami, colami i cukierkami w przerwie przegryzając czekoladowy makaron. Prawdą jest jednak, że codziennie gotuję. Chociaż do tej pory moja babcia nie dowierza chyba w to, że potrafię cokolwiek jadalnego przygotować.I tutaj robi się całkiem zabawnie, w pracy zazwyczaj traktowano mnie jako tą co gotuje i je zdrowo, ku mojemu osobistemu zdziwieniu. Zaś K. krzywi się na moje dania twierdząc z obrzydzeniem, że jest w nich za dużo warzyw. Jeszcze większy szok przeżyłam, gdy przypadkowo ugotowałam parę rzeczy na Sylwestra i ludziom to smakowało.
Nie oczekujcie tutaj jednak historii rodem z Masterchefa. Gotowanie nie jest moją pasją. I nawet mnie to trochę smuci, bo ja zdecydowanie wolę jeść. A tak się składa, że jeśli chcę zjeść smacznie i z ograniczoną ilością sztucznych dodatków (których wystarczy mi w przekąskach i gotowanych napojach) to muszę to przygotować sama. Dlatego gdy parę razy poszłam na warsztaty kulinarne byłam trochę na bakier z entuzjazmem uczestników do kuchni. Raz nawet nierozważnie przyznałam się, że nie przepadam za gotowaniem. Od razu uznano, że pewnie uczę się by nakarmić męża i mam dwie lewe ręce w kuchni. Chociaż cały proces zdecydowanie mnie nie porywa, lubię próbować nowych rzeczy i odkrywać nieznane smaki.
Dlatego będę tutaj wrzucać swoje nieporadne próby. Przepisy raczej proste i nieskomplikowane. Będę się starała gotować z lokalnych składników, opierając się na japońskich źródłach. Kuchnia japońska jest wciąż dla mnie zagadką. Być może jej tajemnica tkwi w umiejętności zbalansowania posiłku. Bo przyglądając się przepisom zawsze jest tam tak dużo cukru, octu i soli, że nie wydaje się by to mogło być zdrowe, tym bardziej, że prawie każdemu posiłkowi towarzyszy miska białego ryżu.
Obecnie staram się używać głównie warzywa sezonowe. Niestety moje dania z bakłażana bądź okury prezentowały się jak brązowe breje. Daleko mi do wysublimowanej stylistki jedzenia, a trochę strach publikować swoje wysiłki gdy jesteśmy codziennie zarzucani pięknymi zdjęciami. Jednak stawiam to sobie jako wyzwanie, mam nadzieję, że z czasem nawet moje niedbale pokrojone warzywa i przypalone kotlety nauczę się prezentować ciekawie.
Póki co przygotowuję prosty przepis na hamburgery z łososia, prostą przystawkę z ogórków oraz sałatkę ziemniaczaną.
A dodatkowo jeśli czyta to ktoś kreatywny, może mi pomoże.W Japonii mam teraz trochę problem z pomysłem na śniadania. Nie lubię ich tostowego chleba, a owoce są dość drogie. Owsianki, jaglanki, gryczanki.... to niestety też odpada. Japońskie śniadanie z zupą miso, nie brzmi dla mnie dość apetycznie. Może Wy macie jakieś pomysły ?

  • Share:

You Might Also Like

2 comments

  1. Jedzenie jak jedzenie potrzebne do życia, ale naczynia obłędne, to chyba japoński wypał raku. Kupiłaś sobie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie naczynia kupiłam w sklepie po trzy złote :).

      Usuń